Czujesz i wiesz, że jesteś w procesie zmiany: cywilizacyjnej, zawodowej, osobistej? Chcesz poznać dawne opowieści z różnych kultur w nowych odsłonach? Odkryć historie ludzi, którzy są wirtuozami zmian? Znajdziesz je w książce Zacznij myśleć jak mnich, autor Jay Shetty, przekład Dominika Braithwaite, Kraków 2020.
Krótka recenzja poniżej:
Do lektury zachęcił mnie tytuł „Zacznij myśleć jak mnich”, podcast „On Purpose” – piszą, że pobrany 64 miliony razy oraz popularność autora (na początku lutego sprawdzałam, 28 212 643 użytkowników Facebooka podążało za Shetty). Zaciekawiona tym fenomenem, bo przecież temat kulturowo i poznawczo niełatwy, a okazał się atrakcyjny i pożyteczny dla anglojęzycznych wielbicieli, szczególnie na czas pandemii i transformacji cyfrowej. Według mnie książka podejmuje trzy kluczowe zagadnienia:
1) Shetty opisuje swoje doświadczenia doskonalenia wewnętrznego oraz zdaje nam relację z procesu konstruowania ścieżki zawodowej. Te zmagania uwiarygodnił fragmentami dziennika – zapisał w nim trudy i radości życia jako mnich. Zachęca nas do przemiany osobowości, nic nie narzuca, ale podsuwa kilka metod, które sprawiły, że odkrył swoją dharmę, ale o tym kilka słów później. Co takiego odmiennego od większości brytyjskich studentów zrobił Jay? Porzucił Cass Business School na rzecz tradycyjnego, religijnego przygotowania do wejścia w dorosłość. Tutaj w skrócie wyjaśniam, że autor był przez 3 lata brahmaćarinem, czyli tak naprawdę – uczniem, co nie jest jednoznaczne z mnichem i trochę wprowadza w błąd czytelnika z kręgu kultury zachodniej. Jay miał zamiar zostać mnichem, ale przeszedł przez pierwszy, ale bardzo wymagający etap nauki, pod czujnym i bystrym okiem nauczyciela – recytował Wedy, trenował umysł, pomagał potrzebującym i hartował charakter.
2) Z mojej perspektywy, ta 444 stronicowa publikacja jest medytacją nad słowem „zatrzymaj się”, aby zmienić siebie, zawód i świat. Shetty nie zostawia nas z rzuconym hasłem, ale proponuje ćwiczenia medytacyjne i sposoby na pielęgnowanie postawy sprzyjającej zmianom i wyciszeniu. Okazuje się, że praca z oddechem jest tak samo ważna, jak rozmowy z doradcami czy coachami.
O co chodzi z tym „zatrzymaniem się”? Z pewnością nie jest to tępy bezwład i nicnierobienie. Chodzi o pewne odwrócenie porządku – możesz być zapracowany, przemieszczać się, spotykać, robić wiele szumu i zarabiać mnóstwo kasy, ale Twój umysł jest jak beton. Zatrzymaj się, czyli bądź uważny, złap dystans i poznaj swoje emocje i myśli. Zobacz, kto naprawdę pracuje. Miej odwagę poznać swoje emocje i myśli. Oprócz tego ucz się, ucz o tym, jak porzucać i odrzucaj: niezdrowe przyzwyczajenia, błędne koncepcje „ja” i fałszywe przekonania.

3) Trzeci wątek Zacznij myśleć jak mnich, nie jest podjęty wprost, ale sformułuję go za pomocą pytania: jak czytać dzieła z różnych cywilizacji, epok i popularyzować wiedzę o tekstach z innych kultur?
Co wnosi do naszego życia próba myślenia jak mnich? Sprawia, że szukamy spokoju oraz przestrzeni na refleksję i kontemplację. Nie angażujemy się nadmiernie w bzdurne historie, a bardziej dążymy do tego, aby uspokoić myśli i chaos pochodzący ze świata mediów i kultu efektywności. Podejmujemy próbę myślenia według wartości i dążymy do wyeliminowania wszystkiego, co niechciane w życiu, a wdarło się w naszą codzienność niepostrzeżenie, bo zabrakło nam asertywności albo świadomości. Od mnichów możemy nauczyć docenianej na rynku pracy postawy proaktywnej oraz tego, jak trzymać na wodzy nadaktywną małpę w nas i wiele więcej.
Myślę, że najważniejszą wartością tej publikacji są przytoczone opowieści zwykłych ludzi (nie tylko mnichów, filozofów i mędrców), którzy postanowili zmienić się i czują z tego powodu satysfakcję. Uwagę przyciągają nie tylko dobrze już znane przypowieści (jak np. ta taoistyczna o uciekającym koniu i wieśniaku), ale także liczne przykłady z praktyki coachingowej Jay’a. Polecam opowieść o uznanej prawniczce, która postanowiła zmienić zawód oraz wszelkie opisy obaw i lęków związanych z utratą pracy.
Obserwacje i przemyślenia autora sprawiły, że wyciągnęłam następujący wniosek (być może pochopny) – sporządzenie tradycyjnego CV może przeszkodzić w rozwoju. Kreujemy swój wizerunek w oparciu o osiągnięcia, chcemy zrobić najlepsze wrażenie, a głównym kryterium oceny są: atrakcyjność i wyniki. Później chcemy doścignąć to wyobrażenie o sobie, wykreowane na potrzeby pracodawcy, a okoliczności życia uniemożliwiają nam ciągłe podnoszenie poprzeczki. W efekcie przestajemy rozwijać się i pogłębiać wiedzę, a popadamy we frustrację albo pompujemy rozdmuchane ego (zdobywając kolejne certyfikaty bez namysłu) i próbujemy na oślep spełniać wygórowane oczekiwania. Być może to tylko ciąg dalszy nieprzemyślanej i zaburzonej relacji – rodzic-dziecko – czyli całożyciowe zdobywanie porządnego zawodu dla zaspokojenia ambicji i oczekiwań rodziców oraz rodziny, a później pracodawcy.
Jay przytacza wiele porywających i rozbudzających wyobraźnię metafor umysłu, ale szkoda, że nie odwołuje się do koncepcji Ja i terminów technicznych (choćby dwóch podstawowych) z hinduskiego kręgu kulturowego lub buddyjskich tekstów. Pomimo tych mankamentów warto zapoznać się z autorską interpretacją sanskryckiego terminu dharma. Tłumaczka Zacznij myśleć jak mnich za najbliższy polski odpowiednik wybrała słowo „powołanie”. Zachęcam też wykonać wedyjski test osobowości.
Podcaster i vlogger skutecznie popularyzuje starożytne sposoby myślenia i style życia, ale nie jestem usatysfakcjonowana tymi działaniami i musiałabym napisać odrębną recenzję krytyczną. Pomimo tych niedociągnięć, autor ma odwagę na taką skalę opowiedzieć się za minimalizowaniem fałszywych potrzeb. Mam nadzieję, że wprowadzi to przynajmniej pozytywnie zmiany np. w marketingu internetowym. Zamiast sprzętu AGD, pastylek uspokajających i biżuterii na pulpicie zobaczę jeszcze więcej poleceń usług rozwojowych i miejsc kontemplacji.
Cieszę się, że autor zestawił fragmenty tekstów: Kabira, mądrości rabinistycznych, mnichów buddyjskich, P. Tillicha i Ewagriusza z Pontu, ale zrobił to nieumiejętnie. Patrząc na sprawę realnie – czy polski czytelnik nie pogubi się? Co z tego wynika? Parafrazując słowa, które napisał kiedyś Gandhi: Uważam za niemożliwą walkę z ignorancją i bezmyślnością pieśnią Kabira. Otumanione miliony żądają innej poezji: najpierw porządnej edukacji (również tej międzykulturowej).
Podczas lektury drażniła mnie, co chwilę powtarzana formuła, że wszystkie doświadczenia mnichów można potwierdzić naukowo, a opisywane praktyki, wdrożone w codzienność przyniosą korzyści dla zdrowia. Powtórzyło się to nawet w rozdziale o wdzięczności. Kim stał się człowiek, żeby tak do niego pisać?
Jay Shetty podbił media popularyzowaniem mądrości (cokolwiek to znaczy), może podbije Twoje serce.
Dla osób gotowych na trud zmiany zawodowej i cywilizacyjnej zapowiadam, że rozwinięcie recenzji i autorski komentarz znajdziecie w kolejnym wpisie.